[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ryan poczuł, jak Zoe zadrżała w odpowiedzi na jego
pocałunek. Patrząc w jej szmaragdowe oczy, niejeden
mężczyzna mógł stracić resztki zdrowego rozsądku.
Odgarnęła ręką niesforny pukiel włosów, który spadł jej
na policzek i uśmiechnęła się.
Powtarzał sobie, żeby jej nie dotykać, ale jego ręce
bezwiednie wyciągały się do niej. Dotknął palcami jej
policzka.
- Zoe, popatrz na mnie. Powiedz mi, co czujesz, o czym
myślisz.
Zoe otworzyła oczy i spojrzała na niego.
- Myślę o tym, że twoje pocałunki to zabójcza broń.
Kiedy mnie całujesz, muszę przypominać sobie, żeby
oddychać, bo inaczej na pewno bym zasłabła.
Ryan bardzo starał się nie wkraczać na niebezpieczny
grunt, ale wiedział, że teraz to już nieuniknione.
Nie był gotowy do stawienia czoła uczuciu, które usłyszał
w jej głosie, dostrzegł w spojrzeniu i odczuł w pocałunkach.
Chciał w niej widzieć kobietę, która nigdy nie byłaby dla
niego odpowiednią partnerką.
Teraz jednak stała tu przed nim, taka krucha, niepewna
swoich wdzięków, taka ufna. Nie chciał jej zranić.
Wiedział, kogo potrzebuje taka kobieta jak Zoe.
Mężczyzny, który może poświęcić się jej bez reszty, dać
całego siebie. On nie był na to gotowy.
Próbował jej to powiedzieć. Pokazać. Potrzebował jej
przyjazni. Zawarcie z nią pokoju pomagało mu zawrzeć pokój
z samym sobą.
W tym momencie powiedziała coś, czego wcale nie
pragnął usłyszeć.
- Kocham cię, Ryan. Chcę z tobą być.
Puścił ją, starając się zapanować nad sytuacją.
- Mówisz tak pod wpływem emocji.
Usłyszała w jego głosie ostrą nutę. Uciekał przed nią,
chował się. Nie rozumiała, jak mógł ją tak czule całować, a
zaraz potem od siebie odpychać.
Gdyby tylko zdołała go przekonać, że będzie przy nim na
zawsze. Wiedziała, że nie chce usłyszeć jej wyznania, choć
słowa płynęły z głębi serca.
- Kieruje tobą pożądanie, nie miłość. Oboje siebie
pragniemy, ale to wszystko.
Serce Zoe krwawiło, lecz dzielnie zachowywała spokój.
Oparła dłoń na piersi Ryana i popatrzyła mu w oczy.
- Ufam, że zdołasz się powstrzymać.
- Znasz mnie. Chcę się z tobą kochać i jeśli ty też tego
chcesz, możemy to zrobić nawet tutaj. Nie mogę jednak
obiecać, że cię nie zranię. Nie wolno mylić seksu z miłością.
- Rozumiem - odparła, choć nic nie rozumiała. Wiedziała
jedynie, że go kocha ponad życie, a on tę miłość odrzuca.
- Nie jestem tego pewien - mruknął, otwierając drzwi. -
Porozmawiamy o tym wieczorem. Musimy w końcu podjąć
jakąś decyzję.
- Zoe, jest do ciebie telefon. Zamiejscowy. Możesz go
odebrać tam - hostessa wskazała drzwi do pokoju z napisem
Tylko dla personelu".
Zoe weszła do biura i zamknęła drzwi. Podniosła
słuchawkę i wcisnęła guzik.
- Słucham?
- Zoe, mówi Patricia. Nie odbierasz wiadomości?
Nagrałam ci kilka. - Po co jej producentka dzwoniła z Nowego
Jorku?
Zoe spojrzała na zegarek. Za pięć minut jej reportaż miał
ukazać się na antenie. Serce podeszło jej do gardła. Coś
musiało się stać.
- Nie mam ze sobą telefonu. Jak mnie znalazłaś?
- Ile restauracji jest w takim mieście jak Riverview?
- Riverbend - poprawiła ją odruchowo Zoe. Patricia, która
była producentką porannych wiadomości, należała do tych
nowojorczyków, którzy wątpią w istnienie prawdziwego życia
po drugiej stronie rzeki Hudson.
- W każdym razie po raz pierwszy odkąd pamiętam, nasze
VIP - y były jednogłośne.
- W sprawie czego? - Zoe poczuła, jak zasycha jej w
gardle. Zaraz dowie się prawdy.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - w głosie Patricii dało
się słyszeć zniecierpliwienie. - Oglądali dziś twój materiał i
wszyscy byli nim zachwyceni!
- Naprawdę?
- Kiedy wracasz do Nowego Jorku? W poniedziałek?
Zoe skinęła głową.
- Tak. W poniedziałek.
- Mają dla nas jakąś propozycję. Teraz muszę już
kończyć, dzwoni mój beeper. Do zobaczenia.
Koniec rozmowy.
Zoe przez kilka chwil patrzyła w milczeniu na słuchawkę,
po czym odłożyła ją na widełki. Członkom zarządu spodobał
się jej reportaż. Mieli dla niej jakąś wspaniałą propozycję.
Opadła na krzesło. Jej akcje rosły. Przez moment
pozwoliła sobie pomarzyć. Ona jako główna gwiazda,
naczelny reporter sieci, jeżdżący po świecie, zbierający
materiały do najbardziej fascynujących reportaży. Nareszcie
koniec tych idiotycznych wywiadów z ludzmi z tak zwanego
świata rozrywki.
Ryan będzie z niej dumny. Jej uśmiech przerodził się w
grymas. Chyba będzie, prawda? Odczuła nagle nieprzyjemne
zimno. Objęła się ramionami i mocno ścisnęła.
Nie dalej jak godzinę temu powiedziała Ryanowi, że go
kocha i chce z nim spędzić resztę życia. Była tak pewna
swojej miłości do niego...
Ryan był dla niej wszystkim. Czy znaczył więcej niż jej
kariera? Naturalnie, że tak. Bez niego nie umiała być w pełni
sobą.
Musi go odnalezć i pogadać z nim. Potrzebuje jego rady.
Wygląda na to, że dziś jest ważna noc. Muszą podjąć dużo
takich decyzji, które z pewnością wpłyną na ich przyszłość.
Ryan stał na tarasie. Ruszyła w jego kierunku, ale kiedy
dostrzegła, że nie jest sam, stanęła jak wryta. Trzymał w
ramionach Kate, która uśmiechała się do niego promiennie.
Na jego twarzy również widać było uśmiech.
Wyglądali, jakby byli dla siebie stworzeni. Choć
wiedziała, że nie łączy ich nic oprócz przyjazni, mimowolnie
odczuła tak dobrze sobie znane uczucie osamotnienia i ból.
Jej oczy wypełniły się łzami, które ze wszystkich sił
starała się powstrzymać.
- Są tylko przyjaciółmi - szepnęła. - Troszczy się o nią,
tak jak ja. To nic nie znaczy... Tylko dlaczego mam nieodparte
wrażenie, że w moim sercu zrobiła się nagle ogromna dziura?
Nie mogła marzyć o wspólnej przyszłości z Ryanem. Nie
mogła się z nim kochać ani liczyć na jego miłość.
Wyprostowała plecy i wsłuchała się w głos rozumu. Ma
jeszcze swoją karierę. Ona nie zależy od Ryana...
Stała w cieniu. Patrzyła, jak Ryan i Kate razem wychodzą,
a jej serce pękało na milion kawałków.
Nie chciała iść do domu. Ruszyła na spacer główną ulicą,
szukając w głowie odpowiedzi na pytania, które nie dawały jej
spokoju. Kocha Ryana. Czy on również ją kocha? A jeśli nie,
czy jest szansa, aby pokochał ją w przyszłości? Wiedziała, że
jej pragnie i potrzebuje. Jednak jego serce było więzniem
przeszłości, podobnie zresztą jak jej.
To prawda, pociągała ją kariera reporterki. Marzyła o tym,
by zostać zagranicznym korespondentem i robić dobre
programy. Skoro nie może liczyć na wzajemność Ryana, musi
pamiętać o tych milionach widzów, którzy oglądają ją
każdego dnia.
W głębi duszy wiedziała jednak, że ich uznanie jej nie
wystarczy. Znajomości, przyjaznie i przygodne romanse nie
zapełnią pustki, którą ma w sercu.
Doszła do swojej ulicy i zatrzymała się przed domem
Ryana. Zwiatła były zgaszone. Było już po północy, ale miała
ochotę zapukać. Obiecał jej rozmowę.
A może lepiej nie?
To z Kate wyszedł z przyjęcia. Wolno podeszła do jego
drzwi i oparła głowę o słupek ganku. Usłyszała szczekanie
Szansy, a potem drapanie do drzwi.
Będzie kłopot, jeśli Ryan wyjdzie przed dom. Co powinna
mu powiedzieć? Czy po powrocie do domu powinna unikać
Kate?
Nigdy nie miały przed sobą sekretów. Teraz też miała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]