[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapewniajacych niejadalny gulasz i cienkie piwo.
- Krótko mówiac: same rozkosze! - podsumowal kwasno Promien. - Czy nie lepiej byloby skakac?
Mamy tu dwóch Wedrowców, mistrzów podobno... i co? Bedziemy sobie na zmiane tylki w siodle
odgniatac? Zdaje sie, ze jest tez z nami male dziecko! Chcecie ja karmic suszonym miesem?
Srebrzanka zawahala sie, ale uprzedzil ja Nocny Spiewak.
- Juz niech cie o to glowa nie boli, Promyczku Switu. Mojemu kwiatuszkowi niczego nie zabraknie. A
jesli tobie nie pasuje taki sposób podrózowania, to zawsze mozesz wrócic do domu. Miekkie lózeczko i
zlote talerze czekaja! I cesarzówna!
Promien doskoczyl do niego ze zloscia i gdyby Gryf nie chwycil Iskry w pore za koszule, wybuchlaby
bijatyka.
- Zamknij sie, Spiewak! - rzucil Obserwator. - To zarty nie na miejscu. A Promien ma racje - kto
wymyslil te muly? Przeciez to sie kupy nie trzyma!
- Trzyma sie, trzyma... - odparl Wiatr Na Szczycie. - Kowal, powiedz tym zapalencom, co
wymyslilismy.
Starszy Mówca zaczal przechadzac sie pomiedzy szykowanymi pakunkami, calkiem jak za dawnych
czasów, kiedy prowadzil wyklad dla uczniów w sali lekcyjnej.
- Gryf i Promien, to bedzie dla was cwiczenie z logiki - rzekl z usmiechem. - Kto jest mniej podejrzany,
kiedy przekracza bramy miasta: kupiec czy wlóczega?
- Oczywiscie kupiec - powiedzial Gryf. - Mamy byc kupcami?
- Bystry chlopiec - pochwalil go Kowal.
- Po to nam muly? - spytal Promien.
- Bardzo dobrze - kiwnal glowa mag.
- A towar? - zainteresowal sie Wezownik.
- Jedwab - powiedzial Wiatr. - Lekkie, latwe do przenoszenia. Idealna lapówka w razie czego.
- A ja mam go zrobic? - wtracil sie Nocny Spiewak.
- Ty i Stalowy.
Promien myslal intensywnie przez kilka chwil, wpatrujac sie i w podloge, po czym podniósl glowe i
zawyrokowal:
- Wiatr jako wlasciciel albo pelnomocnik wlasciciela. Ja, Stalowy i Kamyk jako ochrona. Jedwab jest
przeznaczony dla manufaktury Zlota Igla w stolicy. Spiewak i Srebrzanka jada z dzieckiem do rodziny
w Lenenji. Jagoda jest narzeczona Gryfa i maja sie pobrac w swiatyni Zrodzonego z Kamienia. Koniec
prowadzi rachunki kupieckie. Reszta - zwykli podrózni korzystajacy z dogodnej trasy, którzy dolaczyli
dla towarzystwa i bezpieczenstwa. Tylko niech Winograd chowa swoje zwierzaki. Moze byc?
Kowal rozesmial sie krótko i poklepal chlopca po plecach.
- Zaliczyles! Skad ta ,,Zlota Igla ? I dlaczego Gryf ma sie zenic
Akurat w przybytku Zrodzonego z Kamienia? - ,,Zlota Igla szyje tylko dla dworu cesarza - zaczal
tlumaczyc Promien. - I zamawiaja najlepsze tkaniny, czasem nawet z bardzo daleka. Pamietaj, zebys tu
jakiejs partaniny nie zrobil! - zwrócil sie mimochodem do Spiewaka, który wykrzywil sie na to zjadliwie.
- Nikt nie bedzie sie dziwil, ze wleczemy towar az z wybrzeza, jesli bedziemy miec dobry list
przewozowy. A najwieksza swiatynia Zrodzonego z Kamienia stoi az w Toporach, a stamtad do
Zwierciadlanych szyszka dorzucisz. Co kogo obchodzi, w jakiej wierze Gryf byl wychowany? Moze
akurat w takiej malo spotykanej. Wiatr jest najstarszy i tylko on sie nadaje na przewodnika. Reszta
chyba oczywista.
- Ho, ho! - Hajg pokrecil glowa. - Czasem to ksiazatko mnie zadziwia. Bardzo dobra historyjka.
Dodam tylko, ze w samych górach muly beda na wage zlota, a nawet cenniejsze. Tam sie nie placi
pieniedzmi, lecz towarem. W samym Pierscieniu za takiego zwierzaka mozna zyc pól roku jak nic!
- A w Zwierciadlanych... w górach... - ciagnal i raptem jego oczy zamglily sie, jakby patrzal juz daleko,
daleko na osniezone szczyty.
- W górach jest... ech! Zreszta sami zobaczycie. To zupelnie co innego niz ten równo wyprasowany
kraj, mdly niby kleik z prosa!
A jednak Wiatr Na Szycie nie wybieral sie az tak chetnie, jakby sie to moglo wydawac, w te podróz do
rodzinnych stron. Powód jego opieszalosci nosil imie Róza. Hajg, który nagle odkryl w sobie ogromne
poklady czulosci, zegnal sie z narzeczona dlugo i burzliwie. Nie obylo sie bez kobiecych lez, zaklec i
przysiag na najbardziej krwiozercze góralskie bóstwa.
* * *
Lengorchia wcale nie byla tak ,,wyprasowana , jak tego dowodzil Wiatr Na Szczycie. Z poczatku
posuwali sie traktem wzdluz Enite - rzeka zapewniala urozmaicone widoki, to w postaci soczyscie
zielonych, dlugich szpalerów trzciny papierowej, porastajacej gesto brzegi, to znów tarasowych poletek
o przedziwnej geometrii, na których dojrzewaly klosy brazowego ryzu. Tam gdzie wysoki brzeg
zapewnial ochrone przed coroczna powodzia, zlocily sie lany pszenicy - skarb rolników. Enite jak
gigantyczny szmaragdowo niebieski waz ulozyla swe cielsko w poprzek calego kraju, zapewniajac latwa
i bezpieczna droge wodna dla towarów. Po grzbiecie wodnego potwora sunely barkasy o wypelzlych od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]