[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spadały, szkło wbijało się w nie, otaczało ich, a wiatr uderzał w ciało Allison.
Potem uderzyły w ziemię.
Kiedy Allison wypadła przez okno, Cade skoczył za nią. Właśnie co
wrócił do ludzkiej formy i rzucił się do okna, tak szybko, jak tylko mógł,
wykrzykując jej imię. Nie dość szybko.
Więc kiedy czarownica pociągnęła ją za sobą, Cade wyskoczył zaraz za
nimi. Ich ciała uderzyły o ziemię z olbrzymim hukiem, on stanął na twardym
gruncie obok nich, a jego kolana ledwie nie potrzaskały, gdy wylądował na
nogach. Na ziemi było pełno szkła. I krwi.
- Allison?
Leżała twarzą w dół, w górnej połowie na czarownicy. Jego serce zamarło
w jego piersi. Podszedł bliżej.
- Allison?
Na jego głos, jej głowa podniosła się lekko, a jego serce zaczęło uderzać
ze zdwojoną siłą. Widział krew na jej policzku. Zadrapania. Wstawała powoli,
nadal patrząc w dół na postać Elsy. Wiedzma nie przeżyła upadku.
Może zabił ją kołek, który wbiła w jej klatkę piersiową. Albo skręcenie
karku przez upadek. Tak czy inaczej, Elsa nie skrzywdzi ich, ani nikogo innego
nigdy więcej.
Sięgnął po Allison i podniósł ją delikatnie w ramionach. Zauważył, niech
to piekło pochłonie, tak, jego ręce drżały. Ze strachu.
- 64 -
- Nigdy więcej, do cholery, nie rób mi tego. Widział, jak kołek wychodził
z jej piersi. Przez jeden moment, zdesperowany moment, pomyślał, że ona
umiera. Nie mogę jej stracić.
Przyciągnął ją bliżej. Trzymał ją mocno. Widział, co czeka go w lustrze.
Co przyszłość dla niego niesie i...
- Wilkołaku.
I pieprzone wampiry wróciły. Czy nie mogli, do jasnej cholery odejść i
zostawić ich w spokoju? Warcząc, Cade postawił Allison za sobą.
Rozprawi się z tymi osłami i zabierze ją w jakieś bezpieczne miejsce.
Ciepłe. Potem będzie się z nią kochać całą noc. Aż zapomni, jakie to uczucie,
kiedy ogarnął go strach, że śmierć mu ją odbierze, gdy on mógł tylko bezradnie
patrzeć jak ona umiera.
Jeden krok do przodu i Cade miał swoje pazury na gardle wielkiego,
blond wampira. Cade wiedział, że ten dupek to przywódca, gdy tylko go
zobaczył.
- Gotowy, by stracić tą głowę? - Jeden ruch, tylko jeden, a on pozbędzie
się dupka.
- Nie jestem tutaj... - Wampir nie wydawał się na szczególnie
wystraszonego. Przeszkadzała mu jego duma. - Aby skrzywdzić ją... albo ciebie.
Gówno prawda.
- Elsa powiedziała... - Wampir przełknął i Cade naciął jego gardło, małe,
ostrzegające cięcie. Więcej może się pojawić wkrótce. - Powiedziała, że jesteś
zagrożeniem... że zostałeś wysłany, by zabić Allison.
Plan do cholery uległ zmianie. Wszystko się zmieniło dla niego, od
pierwszej chwili w alei, gdy spojrzał w błyszczące, błękitne oczy i uświadomił
sobie, że nadal posiada część swojej duszy. Duszę i serce.
Powinien ją zabić, ale Cade tylko powrócił do życia, kiedy ją spotkał.
Allison przesunęła swoją małą rączką po jego ramieniu. Cade zmusił się, by
odetchnąć. Chęć, by zadać cios była tak silna, że drżał, ale... Ale wampir nie
wykonał żadnego ruchu, by zaatakować.
- Miałeś błędne informacje - warknął Cade. W porządku, cholera, został
wynajęty, by zabić Allison, ale ten plan zmienił się dwa dni temu. Stał się
mężczyzną, który stał między nią, a każdym zagrożeniem, które mogło tam być.
Zabić ją? Do diabła, nie.
On nawet nie mógł znieść siniaków na jej skórze. W tej chwili, wszystko
co chciał zrobić, to zabrać ją stąd, dać jej swoją krew, pozwolić się jej uleczyć...
- 65 -
Potem kochać się z nią, aż przestanie się bać, że ona od niego odejdzie.
Mroczny żniwiarzu nie dostaniesz jej. Więc się odwal.
- Nikt nie zabierze jej ode mnie - powiedział, a jego słowa były jak
obietnica. Nie po to ją odnalazł, żeby teraz ją stracić. To się nie stanie. Jeśli
będzie musiał pozbawić tego wampira głowy, by to udowodnić... Był gotowy na
cięcie.
- Nie mam zamiaru jej skrzywdzić. - Krew spłynęła po wampirzym
gardle. - Myślałem, że... że tamtej nocy w alei, myślałem, że jesteś zagrożeniem.
- Nie był - powiedziała Allison, gdy jej palce zacisnęły się na ramieniu
Cade a.
Jej głos był słaby. Potrzebowała krwi. Jego krwi. Ale tak bardzo, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]