[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie potrzebują żadnych urządzeń - stwierdziła Różdżka. - Ani też nie
musiała to być robota Dabrii. Są tacy jasno-widzowie, którzy koncentrując myśli
potrafią wyzwolić źródło potężnej energii.
Snop świateł reflektorów wyławiał teraz wyrwy po wybuchach pocisków, w
pobliżu widać było ciała ubranych w czarne tuniki strażników. Na drodze leżało
trochę porozrzucanych białych pałek. Jedyną pozostałość olbrzymiego,
poddźwiękowego rogu stanowiły wygięta obręcz i resztki płótna.
- Szkoda, że musieli dostać tak ciężką nauczkę - powiedział poważnie
Wildheit.
- Co teraz zrobimy? - spytała Różdżka. Odczuwała wyraźną ulgę po
uwolnieniu się z zasadzki, chociaż strach jeszcze jej nie opuszczał.
- Musimy znaleźć jakąś inną możliwość wydostania się z tej planety. I to
wszystko. Jak daleko jest stąd do najbliższego kosmodromu?
- W ogóle takiego nie ma. Kiedy planetę Mayo ogłoszono jako leżącą poza
granicami świata, wszystkie kosmodromy zostały zdemontowane, a statki powietrzne
zniszczone. W ten sposób wprowadzono bezwzględny zakaz przybywania na planetę i
opuszczania jej.
Wildheit zatrzymał pełzacz i wygasił silniki.
- Coul, chcę mówić z Nad-inspektorem Hoverem - zażądał. - Czy możesz
nawiązać duchową łączność z Tallothem?
- Nie widzę żadnej uzasadnionej potrzeby - odparł Coul przekornie. -
Czyżbym ci nie mówił, że celem porozumiewania się duchowego nie jest
przechytrzanie twojego przyziemnego systemu łączności? Dlaczego nie chcesz użyć
nadajnika FTL?
- Ponieważ jego moc jest niewystarczająca do bezpośredniego
skontaktowania się z Terra. Trwałoby to wiele dni i przyciągnęło uwagę stacji
przekaźnikowej. A poza tym miejscowe słońce emituje tyle podeterowych szumów,
że tym kanałem w ogóle nie zdołalibyśmy się porozumieć.
- Ponieważ mnie lubisz, porozumiem się z Tallothem. Jeśli ma podobne
zdanie, będziemy mogli spełnić twoje życzenie.
Wildheit rozluźnił się i próbował uzbroić w cierpliwość, wiedząc, że niczego
nie da się wymusić. Jeśli pominąć bogatą, jak w rozmowach z ludźmi mimikę,
bogowie porozumiewali się nieznanymi nam sposobami. Przenikali na wskroś różne
wymiary, wykorzystując całą złożoność myśli, której ludzki rozum prawdopodobnie
nigdy nie pojmie. W jakimś momencie czasu kwantowego, w jakimś alternatywnym
wszechświecie, obaj zbliżyli się do siebie, dzieląc być może wspólną cząstkę swoich
tożsamości. Niechętnie wykorzystywali swoje zdolności, by umożliwić łączność
między ludźmi. W bardzo rzadkich przypadkach, kiedy spełniali taka prośbę, ich
obecność na ramionach Nad-inspektorów była uzasadniona.
- Odpręż się - Coul wreszcie dał znak.
- Halo! Jym! Tu Hover! Co cię gnębi?
- Jestem wciąż na Mayo, Cass. Dostałem Jasnowidza Chaosu, ale straciłem
statek patrolowy. W tej chwili siedzimy w pełzaczu, ale miejscowa policja jest
wyjątkowo wrogo nastawiona. Co możesz zrobić, żeby nas stąd wydostać?
- Zaczekaj sekundę. Sprawdzę aktualne rejsy statków. Hm, nied9brze. Wojska
Przestrzeni wykryły obcych, masowo przełamujących nasze linie obronne ł wysłały w
tamtym kierunku galaktyki wszystkie statki, jakie znajdowały się w promieniu około
dwudziestu kiloparseków. Gdyby nawet mogli obejść się bez jednego krążownika, nie
dotarłyby do was wcześniej niż za sześć dni. Po twojej stronie obrzeża nie ma też
nigdzie w pobliżu żadnej jednostki handlowej, Najlepsze, co możemy zrobić, to
wysłać z Terry statek patrolowy. Tylko, że to potrwa dziesięć dni. Wytrzymacie tak
długo?
- Nie ma szans! Bez statku patrolowego nie mogę nawet uzupełnić paliwa w
pełzaczu, nie mówiąc już o takich drobiazgach, jak jedzenie i spanie.
- Zostaw to mnie, Jym. Nadam nadzwyczajne wezwanie pomocy do
wszystkich służb. Musi gdzieś być jakiś statek doświadczalny albo patrolowa
jednostka wywiadowcza., która nie figuruje w aktualnym rozkładzie. Cokolwiek by
się działo, zaoszczędź energię do zasilania radiolatarni, abyśmy mogli cię
zlokalizować. Jak on to wszystko znosi, ten Jasnowidz?
- To nie on, to ona. Ma na unię Różdżka.
- Czy nie przesadzasz trochę z tym wyczerpywaniem się paliwa?
- Daj spokój, Cass. Ona ma z szesnaście lat.
- Ale jest wróżką Chaosu?
- Prawdziwą z urodzenia. Spaliłbym się na węgiel, gdyby nie
przepowiedziała, że statek patrolowy wyleci w powietrze.
- Oczyść wszystkie łącza - powiedział Hover. - Potrzebujemy szybko tej
znawczyni. Broń Chaosu uderzała właśnie w Gennen - straciliśmy statek badania
względności i kilku naukowców, jedne z najlepszych umysłów w całej galaktyce.
Wildheit odjechał jeszcze następne pięćdziesiąt kilometrów od miasta, nim
zdecydował zatrzymać się na noc. Pełzacz pozostawiał na pustynnym piasku szerokie
i łatwe do rozpoznania ślady, dlatego Nad-inspektor uznał, że tylko zwiększona
odległość stanowi jakie takie zabezpieczenie przed niespodziewanym atakiem.
Odłączył wszystkie zbędne systemy w celi zaoszczędzenia ubywającego paliwa i
uruchomił radiolatarnię, gdyby przybliżone obliczenia Hovera okazały się niezbyt
pesymistyczne.
Tuż przed świtem, łagodny sygnał powrotny radiolatarni gwałtownie wyrwał
Wildheita ze snu.
- Co się dzieje? - spytała Różdżka.
- Statek kosmiczny w stratosferze. najprawdopodobniej schodzi do
lądowania. Chyba mamy szczęście.
Włączył detektory i obserwował wędrującą w dół ekranu świetlną plamę. W
tym czasie wykresy widoczne na odczycie danych goniły się nawzajem jak oszalałe
węże.
- Z pewnością ląduje, ale to nie statek Służby Przestrzeni. Rzadko widuje się,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]