[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się z kobietą, tak jak kochał się z nią, gdyby chciał ją zranić lub ukarać. On nie jest zdolny do
takiego okrucieństwa i obłudy. Zbyt wiele jest w nim dumy.
Rachel pomyślała o minionej nocy i zmieszanie oraz niepewność, jakie odczuwała od
chwili, gdy Melinda otworzyła drzwi jej sypialni, zaczęły ją opuszczać.
To prawda, pomyślała. Nie ma sposobu, żeby dowiedzieć się, czy Chance ją kocha.
Ale nie może wątpić w szczerość jego intencji. Chance jest przecież uczciwym i prawym
człowiekiem. Wszak uwierzyła mu, kiedy obiecał, że pomoże jej siostrze, bez względu na to,
co postanowi w ich sprawie.
Dlatego nie ma powodu, żeby nie uwierzyła mu, że pragnie z nią stałego związku. Za
bardzo go kocha, żeby nie zaryzykować.
ROZDZIAA 10
Deszcz, na który zbierało się przez cały dzień, złapał Chance'a w drodze do domu.
Tym razem zapowiadała się solidna ulewa.
Przyjemnie będzie zasiąść przed kominkiem ze szklaneczką whisky w ręce i Rachel u
boku, rozmarzył się na moment, ale szybko przywołał się do porządku. Nie miał żadnej
gwarancji, że jeszcze ją zastanie. Musi przygotować się na najgorsze. Rachel jest kobietą
niezależną i nie lubi być zmuszana do podejmowania nagłych decyzji. I to w sprawie tak
ważnej jak związek z mężczyzną, który jeszcze niedawno był jej wrogiem.
Może nie powinien jej tak ponaglać? Nie mógł jednak znieść, że po tym, jak
przyłapano ich razem w łóżku, czuła się tak strasznie upokorzona. Istotnie, można było
odnieść wrażenie, jakby rzeczywiście była jego gospodynią, świadczącą mu dodatkowe
usługi.
Byli kochankami i chciał, żeby Rachel to zaakceptowała. Z drugiej strony,
rzeczywiście w ostatnich dniach traktował ją jak prawdziwą gospodynię. Jęknął,
przypomniawszy sobie rozkazy i polecenia wydawane nie znoszącym sprzeciwu tonem.
To wszystko było dość zagmatwane, ale co do jednego nie miał wątpliwości: żeby to
rozsupłać, powinien zmusić Rachel, aby przeanalizowała swoje uczucia i zdecydowała, czy
chce z nim być. A wtedy on już wszystkim się zajmie.
Tak jak zajął się Keithem Braxtonem.
Na myśl o tym uśmiech rozjaśnił mu twarz. Poszło mu łatwiej, niż się spodziewał.
Przebiegł w myślach scenę, która rozegrała się niedawno w pokoju hotelowym.
Zdumienie na twarzy Braxtona, kiedy Chance stanął w drzwiach jego pokoju, już
dobrze wróżyło całemu przedsięwzięciu.
- Jestem Chance - przedstawił się krótko.
- Pan Chance! Nie wiedziałem, że pan wpadnie. - Braxton momentalnie przywołał na
twarz wyraz sztucznej uprzejmości. - A więc mimo wszystko zdecydował się pan na wywiad.
Nie pożałuje pan. To będzie dla pana wspaniała reklama. A teraz, kiedy myśli pan o założeniu
własnej firmy, bardzo się to panu przyda.
- Jeśli będę potrzebował reklamy, poszukam jej gdzie indziej. Nie wydaje mi się, żeby
wywiad udzielony takiej szmacie jak ty mógł mi się przydać.
Chance wszedł do środka, zanim Braxton go zaprosił. Zamknął za sobą drzwi i
przekręcił klucz. Braxton śledził jego ruchy lekko wystraszonym wzrokiem.
- Hej, co to wszystko ma znaczyć? Czy pan mi grozi? Bo jeśli tak, to lepiej niech pan
pamięta, mogę panu bardzo zaszkodzić. Jeśli tylko zechcę.
- Braxton, obaj wiemy, że nic mi nie możesz zrobić. A jeśli będziesz mi się
naprzykrzał, załatwię cię tak, że popamiętasz mnie na całe życie. Nie przyszedłem tu w
sprawie artykułu, jaki chcesz o mnie napisać. Bez mojej współpracy nie napiszesz niczego
takiego, co zgodziłaby się opublikować redakcja jakiegokolwiek przyzwoitego czasopisma, A
wierz mi, obsmarowanie mojego nazwiska w jakimś brukowcu w ogóle nie zostanie
zauważone.
- Przyszedłeś z powodu tej cholernej intrygantki, twojej gospodyni?
Chance oparł się o drzwi, włoży! kciuk za pasek spodni i popatrzył z góry na młodego
mężczyznę.
- Tak się składa, że dama, o której mówisz, ma zostać moją żoną.
W oczach Braxtona odmalowało się zdumienie.
- Ona? Pan wie, kim ona jest?
- Oczywiście. Jest przyrodnią siostrą Gail Vaughan i chce, żeby sprawiedliwości stało
się zadość. Rozumiem jej pragnienie. Gail została niesprawiedliwie obwiniona o kradzież w
Truett & Tully i mam zamiar dopilnować, by oczyszczono ją z zarzutów. Ale to nie jest twój
problem, Braxton. Ty powinieneś skupić się teraz na tym, żeby jak najprędzej zniknąć mi z
oczu. - Chance bez ostrzeżenia zrobił krok do przodu i schwycił dziennikarza za koszulę. - A
jeśli znowu będziesz napastował Rachel, rozerwę cię na strzępy. Zrozumiałeś?
- Spróbuj mnie tylko dotknąć - odgrażał się Braxton. -A natychmiast zajmie się tobą
prawo.
Chance uśmiechnął się cierpko.
- Naprawdę?
- Tak, naprawdę.
- Zatem wydaje mi się, że niezupełnie mnie zrozumiałeś. Pozwól, że ci to lepiej
wyjaśnię. Wiem, dlaczego zostałeś wylany z gazety, w której ostatnio pracowałeś. Wiem
wszystko o tym, jak wymyśliłeś tę historię o rzekomym skandalu z tanim budownictwem, i
wiem również, że nie była to pierwsza historia, którą wyssałeś ze swojego brudnego palca.
Nie ma żadnej gazety na Zachodnim Wybrzeżu, która by cię zaangażowała. Mam rację?
Pewność siebie zaczęła szybko opuszczać Braxtona.
- Skąd o tym wiesz? Jak się dowiedziałeś?
- Zapomniałeś, że mam opinie dobrego detektywa. Miesiąc temu, kiedy zadzwoniłeś
do mnie po raz pierwszy, sprawdziłem twoje dossier. Nie musiałem długo szukać, żeby
natknąć się na brudne sprawki. Jesteś skończony jako dziennikarz, więc próbujesz pióra jako
wolny strzelec. Ale nie licz na to, że doczekasz się pierwszej publikacji. Zadbam, żeby
redakcja każdego czasopisma, ukazującego się w tej części kraju, wiedziała to, co wiedzą
wszyscy wydawcy gazet: że jesteś kłamcą, a w dodatku kiepskim pismakiem. A gdyby to ich
jeszcze nie odstraszyło, na pewno nie będą chcieli ryzykować spraw sądowych, w jakie
możesz ich wciągnąć.
- To wszystko przez tę głupią podstępną sukę!
W tym momencie Chance stracił cierpliwość. Uderzył Braxtona w twarz z taką silą, że
ten zatoczył się na ścianę. To wystarczyło, by natrętny dziennikarzyna natychmiast spuścił z
tonu. Jego buta i pewność siebie zniknęły bez śladu.
Rachel mogła być spokojna, z jego strony już nic jej nie groziło. Nawet gdyby mimo
wszystko Braxton napisał swój oszczerczy artykuł, Chance dopilnuje, żeby nikt go nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]