X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tylko nie to, kusicielko  zawołał.
Wyskoczył z wody, podbiegł do niej, chwycił ją na ręce i skierował się z
powrotem do basenu.
 Chrysander, twoje ubranie!  zawołała rozbawiona.
 Nieważne, już mi je zniszczyłaś  odparł.
 Tak mi przykro.
 Wcale nie  parsknął śmiechem. Pochylił się nad brzegiem basenu i
delikatnie zanurzył ją w wodzie. Potem wyprostował się i spiorunował ją wzro-
kiem.
82
R
L
T
 Nie ruszaj się stąd, szelmo. Zachichotała. Zmiech uwiązł jej w gardle,
gdy
Chrysander zaczął się rozbierać. Najpierw zdjął koszulę, odsłaniając
muskularną klatkę piersiową. Potem buty i mokre skarpetki. Spąsowiała, kiedy
sięgnął do rozporka, lecz nie odwróciła oczu.
Widoczne wybrzuszenie w jego bokserkach zdradziło, że fortel z
kostiumem się powiódł. Teraz była ciekawa dalszego rozwoju sytuacji.
Wskoczył do wody i przyciągnął Marley do siebie.
 Ten kostium powinien być zakazany  powiedział, wodząc wargami po
jej szyi.
 Nie podoba ci się? Mogę go zdjąć.
 Bardzo mi się podoba. I z wielką przyjemnością go z ciebie zdejmę.
Oderwała się od niego i zanurkowała. Wynurzyła się po kilku metrach.
Nigdzie go nie było. Spojrzała w dół. Za pózno. Złapał ją za nogi i wciągnął
pod wodę.
Przywarł wargami do jej ust i razem z nią wypłynął na powierzchnię.
Roześmiana objęła go za szyję.
 Odwołuję zarzut ponuractwa.
 Miło mi.
 Nie miałabym nic przeciwko temu, gdybyś zaniósł mnie teraz na górę.
Ujął ją za pośladki i uniósł. Oplotła go nogami.
 Trzymaj się, już cię wynoszę  wymruczał.
Ułożył ją na jednym z leżaków i sięgnął po ręcznik. Zauważyła, że
przyniósł dwa. Najwyrazniej planował popływać razem z nią. Osuszył jej
włosy, wytarł ciało, dłużej zatrzymując dłonie w najbardziej wrażliwych
miejscach. Zaczynało brakować jej tchu.
 I kto tu z kim flirtuje?  spytała.
83
R
L
T
Stanął nad nią okrakiem, pochylił się i otarł o jej ciało.
Przyciągnęła go do siebie, zanurzyła palce w jego włosach i pocałowała
go. Z zapałem oddał jej pocałunek.
Poczuła na brzuchu wypukłość jego penisa. Oblała ją fala ciepła.
Pragnęła go aż do bólu.
 Zabierz mnie na górę  wyszeptała, gdy pieścił wargami jej szyję, a
potem piersi.
Odgłos otwieranych drzwi przestraszył ich oboje. Chrysander zaklął,
oderwał się od Marley i chwycił ręcznik, by ją okryć. Przed nimi stanęła
Roslyn.
 Co tu robisz?  spytał Chrysander lodowato.
 Przepraszam, panie Anetakis, ale wynikły sprawy, które wymagają
pańskiej uwagi. Uznałam, że należy przedstawić je panu osobiście zamiast
zdawać się na telefony czy mejle.
 Dotąd ten sposób komunikacji nie zawodził. Zaczekaj w gabinecie 
rzucił szorstko Chrysander.
 Oczywiście, panie Anetakis. Jeszcze raz przepraszam.  Wyraz jej
twarzy mówił coś wręcz przeciwnego. Na odchodnym rzuciła Marley
triumfalne spojrzenie.
Idealne wyczucie chwili, pomyślała Marley.
 Wybacz, pedhaki mou. Zabiorę cię na górę. Wez gorący prysznic, włóż
coś ciepłego. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo.
Magia chwili uleciała. I uleciał wesoły nastrój Chrysandera. %7łar, jaki
czuli oboje jeszcze parę chwil temu, zgasiła wierna asystentka.
Kiedy Marley wyszła spod prysznica, Chrysandera już nie było w
sypialni. Westchnąwszy ciężko, usiadła na brzegu łóżka.
Chrysander wszedł do biura wzburzony.
84
R
L
T
 To najście jest karygodne. Nie wzywałem cię tutaj, nie spytałaś o
pozwolenie, nie uprzedziłaś mnie o swoim przybyciu. To mój prywatny teren i
nie masz tu wolnego wstępu, rozumiesz?
Pobladła Roslyn patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma.
 Tak, proszę pana.
 Co to za ważna sprawa, której nie chciałaś omawiać przez telefon?
 Odkryłam kradzież kolejnego projektu  powiedziała.
 Co?!  Wyrzucił z siebie stek greckich przekleństw.
 Chodzi o projekt, który pan odrzucił. Pierwotne plany hotelu w Rio de
Janeiro. Musiała sprzedać go razem z tamtymi projektami, ponieważ hotel,
który Marcelli buduje w Rzymie, jest bardzo podobny. Widziałam to dwa dni
temu.
 Moi bracia o tym wiedzą?
 Pomyślałam, że pan sam będzie chciał im powiedzieć.
Skinął głową i odwrócił się do okna. Zamknął oczy. Za każdym razem,
gdy udawało mu się pogodzić z myślą o zdradzie Marley, przeszłość wracała
jak bumerang.
Zastanawiał się, jakim sposobem Marley zyskała dostęp do planów.
Chyba w domu. W biurze był ostrożny, w domu zaś czuł się swobodnie i nie
myślał o ochronie swoich interesów przed Marley.
Jak może układać sobie z nią życie, skoro nie jest godna zaufania? Cała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.