[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozumiałem. Język Normanów jest nieprzyjemny dla ucha i trudny do zrozumienia.
Tymczasem zmarły wódz leżał w pewnej odległości w swoim grobie, z którego nie
przeniesiono go jeszcze. Następnie przynieśli łoże, umieścili je na statku i przykryli
grecką narzutą ze złotogłowia oraz poduszkami z tego samego materiału. Wówczas
weszła tam stara kobieta, którą zowią oni aniołem śmierci, i rozłożyła na łożu osobiste
drobiazgi. To właśnie ona zajmowała się szyciem szat i całym wyposażeniem. Ona
23
również miała zabić dziewczynę. Widziałem tę staruchę na własne oczy. Była ciemna,
krępa, oblicze miała posępne i groźne.
Po przybyciu do grobu usunęli dach i wyciągnęli zmarłego. Wówczas ujrzałem,
że zrobił się zupełnie czarny, z powodu zimna panującego w tym kraju. Obok niego
złożyli oni wówczas w grobie mocny trunek, owoce i lutnię, teraz zaś wszystko to wyjęli.
Pomijając kolor, zmarły nie zmienił się.
Spostrzegłem teraz Buliwyfa i orkela, stojących obok siebie i objawiających wielką
przyjaźń w czasie ceremonii pogrzebowej, a jednak było oczywiste, że w pozorach tych
nie ma cienia prawdy.
Zmarły król Wyglif był teraz odziany w obcisłe spodnie, getry, buty i kaan ze
złotogłowia, na głowę zaś włożyli mu czapkę z tego samego materiału, przybraną
sobolami. Zanieśli go do namiotu na statku, usadowili na wyściełanym łożu, podparli
poduszkami i przynieśli trunek, owoce i bazylię, które położyli obok niego.
Później przynieśli psa, przecięli go na dwoje i wrzucili na ten statek. Ułożyli koło
niego całą jego broń i przyprowadzili dwa konie, które zgonili tak, że ociekały potem,
następnie Buliwyf zabił jednego swoim mieczem, orkel zaś zabił drugiego. Porąbali
je na kawałki swymi mieczami, ciskając odcięte kawały mięsa na statek. Buliwyf zabijał
swego konia wolniej, co zdawało się mieć pewną wagę dla tych, którzy się przyglądali,
ale nie wiedziałem, jakie to miało znaczenie.
Następnie sprowadzono dwa woły, porąbano je na części i rzucono na statek.
Wreszcie przynieśli koguta i kurę, zabili je i również tam wrzucili.
Dziewczyna, która ofiarowała się na śmierć, chodziła w tym czasie tu i ówdzie,
wchodząc po kolei do wszystkich namiotów, które tam mieli rozbite. Mieszkaniec
każdego namiotu kładł się z nią, mówiąc: „Powiedz swemu panu, że zrobiłem to tylko
z miłości dla niego”.
Było już późne popołudnie. Podprowadzili dziewczynę do zbudowanej wcześniej
konstrukcji, która wyglądała jak framuga drzwi. Ona stanęła stopami na wyciągniętych
rękach mężczyzn, ci zaś wznieśli ją ponad tę drewnianą konstrukcję. Wymówiła coś
w swoim języku, po czym opuścili ją na dół. Później wznieśli ją znowu i uczyniła tak jak
przedtem. Jeszcze raz opuścili ją na dół i znowu wznieśli po raz trzeci. Potem podali jej
kurę, której odcięła głowę i odrzuciła ją precz.
Zapytałem tłumacza, co takiego czyniła. Odparł:
— Za pierwszym razem powiedziała: „Oto widzę tu mego ojca i matkę”; za drugim
razem: „Oto widzę teraz siedzących wszystkich moich zmarłych krewnych”; za trzecim:
„Oto tam jest mój pan, który przebywa w raju. Raj jest taki piękny, taki zielony. Są z nim
jego mężczyźni i chłopcy. On wzywa mnie, zatem prowadźcie mnie do niego”.
Wówczas odprowadzili ją do statku. Tu zdjęła swoje dwie bransolety i dała je starej
kobiecie, nazywanej aniołem śmierci, która miała ją zamordować. Zdjęła też dwie
24
bransolety noszone na kostkach nóg i podała je dwóm usługującym dziewczynom; były
to córki anioła śmierci. Potem wniesiono ją na statek, ale nie wpuszczono jej jeszcze do
namiotu.
Teraz nadeszli mężczyźni z tarczami i pałkami i wręczyli jej kielich mocnego trunku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]